MÓJ MĄŻ JUŻ UMIERAŁ…

Pragnę złożyć świadectwo cudownego uzdrowienia.
Mój mąż już umierał, chorował na nowotwór trzustki. Z całą rodziną myśleliśmy, że to już koniec.
W sierpniu byliśmy na spotkaniu z ojcem Łukaszem. Wtedy za zgodą ojca Łukasza podczas komunii świętej potarłam chusteczką rękawiczki chroniące stygmaty.  Kiedy wróciliśmy z rodziną do domu, następnego dnia udałam się do szpitala, w którym leżał mój mąż w stanie agonalnym. Z wiarą przykładałam chusteczkę do chorych miejsc mojego męża. Następnego dnia otrzymałam telefon od lekarza prowadzącego, że stan mojego męża diametralnie się poprawił. Dziś mój mąż jest już w domu w stanie bardzo dobrym i jak sam mówi dzięki ojcu Łukaszowi został wskrzeszony do życia.
Ojcze Łukaszu, dziękujemy Tobie za tak piękną posługę, tutaj żadne słowa nie wyrażą tego co doświadczyliśmy na spotkaniu z Tobą. Na tym spotkaniu trzeba być.
Dziękujemy Ojcze.
A.M