Drogi Ojcze Łukaszu,
W tych trudnych chwilach dla Ciebie, gdzie wiele złych ludzi rani Twe kapłańskie serce wypisując w Internecie kłamliwe informacje na Twój temat, niesłusznie Ciebie oskarża tworząc co nóż to niestworzone historię by za wszelką cenę zniszczyć Ciebie i dzieło, do którego powołał Ciebie sam Chrystus pragnę i ja choć troszkę Ciebie wesprzeć.
Przeraża mnie to Drogi Ojcze, do czego mogą posunąć się ludzie, by za wszelką cenę, wręcz po trupach niszczyć Twój święty i niepodważalny sakrament kapłaństwa.
Po języku wulgarnym, bluźnierczym, pełnym nienawiści widać kto tak naprawdę nimi kieruje - zły duch.
Chcą tylko zasiać zamęt w nas, byśmy zaprzestali przyjeżdżać do Jezusa.
Ich celem jest byśmy zwątpili, nie posługiwali i się pogubili - bo takie jest działanie złego, by owce rozproszyć i zostawić Pasterza.
A Jezus, spotkania i wspólnota dla jednych mogą być wszystkim, co w życiu mają.
Ubolewamy w sercu z mamą Ojcze, że głównym prowodyrem tego całego zamieszania jest członek mojej rodziny Grzegorz K.
Który prowadzi niemoralne, rozwiązłe życie i dobiera sobie ludzi swojego pokroju sterując nimi by tylko Ciebie niszczyć.
Znamy go od lat, ma na swym sumieniu wiele złych czynów.
Jest w stanie tak długo uprzykrzać życie człowiekowi, by doprowadzić go do zniszczenia bądź upadku zdrowotnego.
Wiemy, że jedna z jego sąsiadek jest stale upokarzana przez niego i jego rodzinę.
My także wciąż doświadczamy jego mściwości tylko dlatego, że mówimy prawdę o jego niestosownym życiu.
Jednak przed Panem Bogiem się nie zdoła wybielić jak to teraz czyni przed ludźmi.
Drogi Ojcze, dziś pragnę Tobie za wszystkie lata wspólnego trwania przy Jezusie i opieki duchowej podziękować.
Towarzyszysz mi od samego początku jako Ojciec duchowy i ufam Tobie.
Podziwiam Ojcze Twą głęboka więź z Jezusem, życie pełne radykalności w całkowitym odosobnieniu tylko dla Niego, które wybrałeś.
Twoja miłość do Jezusa jest wzorem dla młodych ludzi, którzy też chcą za Nim kroczyć.
Pamiętam jak wiele lat temu na jednych z pierwszych rekolekcji Pan Jezus skierował przez Ciebie do mnie słowa:
że jest tutaj osoba, która pójdzie za Jezusem radykalnie i jej życie się zmieni.
Pragnę Ojcze byś wiedział, że w czasie tej ciężkiej sytuacji pragnę być jeszcze bliżej Jezusa i moje serce chce kroczyć po drodze, którą mi przygotował.
Proszę Ojcze, byś na tej drodze kroczył razem z nami.
Byś był blisko duchowo mego serca i serca mojej mamy bez względu na wszystko.
Któż policzy ile łask i dobra otrzymaliśmy przez Twe ojcowskie serce.
Dnia 14.09.2022 Pan Jezus cudownie uratował nas przed niebezpiecznym wypadkiem posługując się Tobą.
Wracałyśmy z mamą z Krakowa od cudownego Pana Jezusa w Mogile.
Pewien samochód dziwnie nas obserwował.
W pewnym momencie wyprzedził mnie i gwałtownie zahamował przy zmieniającej się sygnalizacji świetlnej.
Niestety ja nie potrafiłam wyhamować, straciłam panowanie nad samochodem i byłam o krok od poważnej kolizji, przez którą mogłyśmy stracić życie.
Wtedy ktoś jakby dopomógł mi zapanować nad autem, z całej siły zatrzymał go i skierował na drugą stronę w bezpieczne miejsce nie wyrządzając nam szkody.
Tą osobą, która nam pomagała byłeś Ty Ojcze.
Pan Jezus pozwolił Tobie być blisko nas i wyprowadzić nas z tego wypadku.
Po całym zdarzeniu potwierdziłeś moje słowa.
Byłyśmy zdumione, jak Jezus zadziałał -
to był prawdziwy cud.
Pragnę Ojcze, byś wiedział, że wiele dla mnie znaczy również każda Eucharystia sprawowana przez Ciebie.
Szczególnie moment, gdy w swych zranionych dłoniach trzymasz Najświętsze Ciało mówiąc:
Oto Żywy Pan Jezus, Baranek Boży.
Wtedy wiem, że to Żywe Serce Jezusa, które bije dla mnie.
Zawsze zachowuje w duszy te słowa,
by móc lepiej przeżyć Eucharystię w tygodniu.
Dziękuję Ojcze, że uczysz dostrzegać Jezusa w chorych i ubogich.
Pochylasz się nad cierpiącymi nie szczędząc własnego zdrowia.
Pamiętam niejedno spotkanie czy w Sosnowcu, czy w Łodzi, gdy byłeś chory bądź słabo się czułeś, nie raz też panowały trudne warunki pogodowe, które utrudniały przeprowadzenie spotkań, ale Ty Jezusowi nigdy nie odmówiłeś i zawsze z pokorą szedłeś, by modlić się o dar uzdrowienia i uwolnienia dla nas.
Nigdy się nie poddawałeś mimo, że Twa droga była pełna cierni i zaparcia się samego siebie.
Jestem wdzięczna Jezusowi za jeden z największych darów, jakim Bóg Ciebie obdarował - stygmaty, Jego Święte Rany.
Dziękuję że cierpisz i często swój ból ofiarujesz w naszych intencjach.
Wielokrotnie Jezus pozwolił mi zobaczyć swoje Święte Rany na twych dłoniach i odczuć piękny wydobywają sie z nich zapach.
Na jednym ze spotkań odkładając na wyznaczone miejsce Twe Pismo Święte, które nieustanie używasz podczas swej modlitwy i na którym Twe dłonie często spoczywają, poczułam jak i ono jest przesiąknięte tą miłą dla duszy wonią.
Dziękujemy Ojcze, że byłeś, jesteś i ufamy że będziesz z nami.
Wierzymy, że Maryja Ciebie przez wszystko przeprowadzi, jak zapewniała o tym nie raz.