Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Chciałam złożyć świadectwo i podzielić się łaską, jakiej doświadczyłam, robiąc to w dowód wdzięczności Bożemu Miłosierdziu.
Dwa lata temu zostałam zdiagnozowana – nowotwór krwi. Dziś jestem zdrowa, a cały proces uzdrawiania był pięknym okresem, w którym mogłam wzrastać duchowo. Ale nie było tak od początku.
Kiedy usłyszałam diagnozę poczułam ogromny lęk i paraliżujący strach.
Od swojej cioci otrzymałam maila jezusuzdrawia@wp.pl i prosiła, bym opisała swoją sytuację.
Z ogromnym trudem zrobiłam to, ponieważ w tamtej chwili brakowało mi do tego sił. Zostałam zaproszona na spotkanie prowadzone przez Ojca Łukasza. Już na pierwszym spotkaniu padły słowa poznania z ust Ojca Łukasza (wymienił dokładnie moją chorobę).
Poczułam ogromną nadzieję i pokój serca. Przestałam się bać. Zrozumiałam, że nie sama choroba mnie niszczyła, a bardziej strach i lęk. Od tej pory uczestniczyłam prawie w każdym spotkaniu modlitewnym. I z każdego spotkania wychodziłam silniejsza. I tak minęły dwa lata z chorobą, terapią onkologiczną, ciągłymi wizytami na hematologii i wyjazdami na spotkania modlitewne.
Z każdym kolejnym spotkaniem moja nadzieja i wiara wzrastały coraz bardziej. Pogłębiły się tym bardziej, kiedy na jednym ze spotkań podczas przyjmowania Komunii Świętej, gdy Ojciec Łukasz do mnie podszedł, poczułam przepiękny zapach róż. Mój mąż, który klęczał obok mnie na moje zapytanie czy poczuł zapach róż stwierdził, że nic nie czuł. Myślałam, że żartuje. Zapach był tak intensywny, że nie było sposobem, by osoba obok nic nie poczuła. Wtedy zrozumiałam, że otrzymałam ogromna łaskę, by jeszcze bardziej zaufać i nie dźwigam tego cierpienia sama. Jest ktoś obok mnie, kto mnie podtrzymuje. A bywało bardzo różnie. Chwilami bardzo ciężko. Jak ogromnie podbudowana wyjeżdżałam z każdego spotkania wiem tylko ja. Nigdy nie wróciłam do domu z “pustymi rękoma”.
W styczniu tego roku, kiedy Ojciec Łukasz modlił się wstawienniczo nad każdym z uczestników spotkania, powiedziałam do Ojca Łukasza “że jestem przed ważnymi badaniami, że się boję pobrania szpiku….”
Ojciec trzymając ręce na mojej głowie powiedział “JEZUS CIE UZDRAWIA” 🙂
Łzy radości popłynęły wielkim strumieniem. Na badania poszłam w podskokach i nawet pobranie szpiku nie było tak bolesne jak poprzednio. Dnia 17 stycznia otrzymałam pierwsze wyniki.
Krew i szpik – czysto. I najważniejszy tomograf, na który czekałam kolejne 2 tygodnie. W tomografie – czysto. Lekarz kazał odstawić wszystkie leki na miesiąc, by sprawdzić jak organizm funkcjonuje bez leków. Dnia 15 marca 2024r. miałam kolejną wizytę, na której lekarz zakończył leczenie.
I juz następnego dnia 16 marca mogłam uczestniczyć w spotkaniu już jako zdrowa osoba, dziękując Jezusowi za łaskę odzyskanego zdrowia i za Ojca Łukasza, którego dał nam sam Jezus.
Dziękuję Ci Jezu za to doświadczenie, choć trudne i bolesne, ale które mnie i mojego męża do Ciebie zbliżyło. Pozwoliło poznać Ojca Łukasza, całą wspólnotę oraz wielu wspaniałych ludzi.
Dziękuje Ci Ojcze Łukaszu za posługę, za wytrwałość, za każde słowo kierowane do nas pełne wiary i nadziei. A najbardziej za to, że nauczyłeś mnie ufności do Boga.
Asia