CUDOWNE URATOWANIE ZWIĄZKU MAŁŻEŃSKIEGO

Świadectwo. Cudowne uratowanie związku małżeńskiego.
Jestem mamą 3 dzieci i żoną. Nasze życie rodzinne układało się dobrze, dopóki mąż nie zaczął jeździć w delegacje. Stał się pracoholikiem, rodzina zeszła na dalszy plan. Zaczęły się pojawiać problemy, brak kontaktu z dziećmi, który skutkował ogromnym buntem. My też przestaliśmy się dogadywać. Nasze małżeństwo zaczęło się z roku na rok coraz bardziej rozsypywać. Obowiązki rodzinne i domowe spadły na mnie. Mąż bardzo dobrze zarabiał, ale my już nie chcieliśmy pieniędzy tylko odzyskać tatę i męża. W tym czasie bardzo podupadłam na zdrowiu, stałam się bardzo cierpiącą osobą fizycznie i psychicznie. Z pomocą przyszła siostra mówiąc o modlitwach uzdrawiająco-uwalniających. Nie miałam już siły z tym wszystkim walczyć, więc nawet nie zastanawiałam się długo, chciałam jechać i oddać to wszystko Panu Bogu.. Było ciężko, każdy wyjazd to walka ze złem. Nie poddawałam się, brałam synów i jechałam, a mąż zostawał z córką. Na pierwszych spotkaniach czułam pocieszenie, umocnienie w duchu, było dużo łez i spoczynków. Synowie stopniowo byli uwalniani z żalu do taty, zaczynali się na nowo na niego otwierać, a mąż pomału dostrzegał swoje błędy. Tu rozpoczynał się jego czas nawrócenia. Ja również zobaczyłam swoje błędy i zaczęłam pełną parą walczyć ze swoimi słabościami. Nie było lekko, bo ciągle upadałam, ale te drobne radości, które dostrzegałam w swojej rodzinie pchały mnie do przodu. Mąż zaczął więcej czasu poświęcać rodzinie rezygnując coraz częściej z delegacji.. Zaczęły powracać dni radości w domu. Mur, który pękł zaczął na nowo się sklejać. Przyszedł moment, kiedy to i mąż pojechał na modlitwę z ojcem Łukaszem, bardzo to przeżył, miał ogromną radość w sobie. Na wiosnę okazało się, że ma problemy zdrowotne i musi być operowany. Pojechał kolejny raz, aby prosić o szczęśliwą operacje, wszystko pomyślnie się udało. Będąc w domu dostrzegł swoje wady i stara się wszystko naprawiać, dzieci kochają go jak kiedyś, w domu jest radość. Ten czas operacji, to czas zatrzymania i przemyślenia, teraz wie co jest w życiu najważniejsze. Chwała Panu za te wszystkie dary, jakimi obdarzył moją rodzinę, za tak wspaniałego kapłana Łukasza. On potrafi pomóc ludziom w poszukiwaniu drogi do Pana Jezusa. Pan Jezus czyni cuda w naszym życiu, tylko trzeba się do Niego zwrócić i otworzyć. Młodzież na spotkaniach otrzymuje ogromne łaski pocieszenia i uwolnienia. Moi synowie teraz gorliwiej się modlą, bronią wiary, czytają Pismo Święte, a jeżeli mają jakiś problem, to chwytają za różańce, bo wiedzą, że tylko modlitwa może im pomóc i zło odejdzie. Tego wszystkiego doświadczali na modlitwie, bo Pan Jezus przytulił ich do swego serca.
Dziękuję Ci ojcze Łukaszu za twoja pokorę i oddanie Panu Bogu, za ten czas wyciszenia na spotkaniach, za wyproszenie łask mojej rodzinie. Niech Cię Pan Bóg prowadzi i błogosławi.

Agnieszka