CUD URATOWANIA ŻYCIA CZTERECH OSÓB

Panie Jezu tak bardzo Tobie dziękujemy za uratowanie naszego życia. Dnia 4.10.2020r. (niedziela) przed godziną 14 dostałyśmy nowe życie od Jezusa. Jadąc na spotkanie do Kalisza, które miał prowadzić Brat Elia napotkałyśmy wiele trudności. Mieliśmy jechać dwoma samochodami. Jeden z samochodów nie chciał odpalić, więc wsiadałyśmy we cztery osoby w drugi samochód, by pojechać po zastępcze auto. W czasie drogi straciłyśmy panowanie nad samochodem. Było to na prostej drodze przy niewielkiej prędkości, dopiero miałyśmy zamiar przyspieszać po zjechaniu z ronda. Z niewiadomych przyczyn auto na prostej drodze zaczęło zachowywać się gorzej niż jakby wpadło w poślizg na lodzie, czułyśmy jakby coś spychało nas z drogi na przeciwny pas. Spychało nas prosto na drzewo, całkowicie straciliśmy panowanie nad samochodem. Jedna z osób krzyknęła drzewo, Panie Jezu ratuj! I w cudowny sposób samochód został przeniesiony obok drzewa. Czułyśmy jak samochód zostal lekko uniesiony do góry i skierowany w bok obok drzewa. Ślady na ziemi wskazywały, że samochód powinien uderzyć prosto w drzewo. Pan Jezus w swojej łaskawości przysłał Ojca Łukasza Prausa, by nas uratował. Bóg nas tak ukochał, że pozwolił, by Ojciec Łukasz był z nami na miejscu zdarzenia w darze bilokacji i przejął panowanie nad samochodem, dzięki czemu zostałyśmy ocalone i ochronione od śmierci. Cały czas czułyśmy obecność Ojca Łukasza. Podczas zdarzenia nie czułam, bym to ja, jako kierowca wykonywała jakikolwiek ruch w samochodzie. Żadna z nas nie czuła żadnego lęku, niepokoju, przerażenia. W środku samochodu czułyśmy, jakbyśmy były otoczone puchem Bożego Miłosierdzia. Dzięki obecności Ojca Łukasza żadna z nas nie czuła strachu, przerażenia, wręcz przeciwnie panował Boży pokój wypływający z Bożego Miłosierdzia. To cud, że żyjemy i nikomu nawet włos z głowy nie spadł. Po ludzku nie miałyśmy szans uniknąć zderzenia z drzewem, ale dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Bóg posyłając Ojca Łukasza na miejsce zdarzenia uchronił nas przed śmiercią, a nawet szpitalem. Nikt nie potrzebował i nadal nie potrzebuje pomocy medycznej. Pomimo trudności pojechaliśmy innym samochodem dalej w drogę i nie spóźniliśmy się na spotkanie z Bratem Elia. Czułyśmy jakby czas się zatrzymał.
Dziękujemy Ci Ojcze Łukaszu z całego serca, za Twoją otwartość na działanie Ducha Świętego i działanie Pana Boga w Twoim kapłańskim życiu oraz za to, że pokornie odpowiadasz na sytuacje, do których posyła Cię Jezus, by ratować potrzebujące pomocy dusze.