Wszystko zaczęło się od covida, który bardzo ciężko przechodziłem w Wielkanoc 2021 roku. Po covidzie w maju miałem „cichy” zawał serca, który przeszedłem nie wiedząc o tym, potem następny. Jesienią czułem się bardzo źle, zacząłem robić badania, kardiolog stwierdził problemy z sercem (z trzech tętnic dwie zablokowane jedna w 70% czynna, wydolność serca 25%). Jakikolwiek skrzep blokujący czynną tętnicę spowodowałby, że byłby to mój ostatni oddech, żyłem na krawędzi dzięki jednej tętnicy o średnicy około 1 milimetra. W grudniu szybka operacja bypasów (Boże Narodzenie w szpitalu), potem rehabilitacja, efekty kiepskie. Ciągłe zmęczenie, nie byłem w stanie wejść na 3 piętro gdzie mieszkam, wszystko się waliło, zaczęła siadać psychika, przyszła apatia, złapałem doła. Jak to często bywa nastąpiła kumulacja, na prostej drodze uszkodziłem łąkotkę w kolanie, badania tomograficzne potwierdziły uszkodzenie (pęknięcie z podwinieciem uszkodzonej krawędzi) bez szans na to, żeby się zrosła, dostałem skierowanie na operację. I wtedy Bóg wyciągnął do mnie rękę, w Internecie znalazłem informacje o Ojcu Łukaszu. Zamiast na operacje pojechałem na spotkanie. Nie wiedziałem czy dam radę dojechać, ból kolana powodował, że nie mogłem chodzić, w samochodzie nie dawałem rady wcisnąć sprzęgła, z trudem mogłem przejechać kilkadziesiąt kilometrów, a teraz musiałem przejechać ponad 200 km w jedną stronę, dałem radę i dojechałem. Na spotkaniu płakałem jak dziecko, łzy same leciały, na nogach czułem mrowienie, to spotkanie mną wstrząsnęło, to było niesamowite cudowne przeżycie. Od roku staram się uczestniczyć w każdym spotkaniu. Operacji łąkotki nie zrobiłem i nie utykam, jeżdżę samochodem (na ostatnie spotkanie 300km w jedną stronę) daje radę. W czasie modlitwy Ojciec Łukasz przekazywał słowa od Pana Jezusa też do mnie, wiedziałem, że o mnie chodzi, czułem to, po ciele przechodził dreszcz, czułem ciarki na całym ciele, to chodziło o mnie, Bóg mnie dostrzegł. Poprawia się ogólny stan zdrowia, wracają siły, poprawia się wydolność organizmu, z psychiką też jest lepiej. Życie powoli wraca na normalne tory, na każdym spotkaniu doznaje łaski Bożej, to Jezus decyduje ile dostanę, a ja przyjmuję to z pokorą. Na każde spotkanie czekam z utęsknieniem, te spotkania dają mi siłę. Bóg zapłać Ojcze Łukaszu za te spotkania, za to co robisz. Złe języki i oszczercy wara od Ojca Łukasza, On jest dobry jak Bóg i kochający jak Jezus. Ojcze potrzebujemy cię trwaj w tym co robisz. Pójdziemy za Tobą wszędzie. Niech Bóg da ci siłę i wytrwałość w twojej posłudze. Zawsze będziemy z Tobą. Bóg Ci zapłać.
Jarek