Jestem mamą niespełna 3-letniej córeczki. Prosiłam ojca Łukasza o zapalenie świecy i modlitwę za moją córeczkę w intencji uzdrowienia jej dróg moczowych i rodnych (podejrzenie jednego z tych dwóch diagnoz). Ktoś pomyśli, powie, błaha sprawa - natomiast ja podeszłam do tego problemu poważnie, ponieważ moim zdaniem konsekwencje całkowitego niewyleczenia mogą być w przyszłości bardzo poważne. Dzięki modlitwie ojca Łukasza nie dość, że się okazało, że córka dość szybko wraca do zdrowia, to ja jako mama, rodzice dostaliśmy bardzo piękny dar od Boga. Zazwyczaj trudno było namówić córkę do pójścia w niedzielę do Kościoła.
Z mężem stosowaliśmy różne triki, aby bez krzyków poszła z nami na Mszę Św.(nie chcemy zrazić córki do Boga, Kościoła).
Gdy już byliśmy na Mszy Św., to córka robiła wszystko abyśmy nie mogli się skupić na modlitwie, była bardzo absorbująca.
Wiem, że córka jest jeszcze malutka i szybko się nudzi, jak większość dzieci w jej wieku i już się poddałam, że w najbliższym czasie cokolwiek się zmieni w tej kwestii. Tydzień od zapalenia świecy, a córka w niedzielę rano, sama z siebie mówi do nas: "Idziemy do Kościółka?". Dodatkowo, gdy już byliśmy na Mszy Świętej, córka przez większość czasu spokojnie siedziała z nami i wyglądało jakby również słuchała kazania, które naprawdę akurat tego dnia było dość długie i dotyczyło miłości małżeńskiej. Wiem też, że coś z tego kazania zostało w córce, ponieważ jeszcze tego samego dnia użyła słowa, które było wypowiedziane podczas Mszy Świętej.
Szczęście które ogarnia moje serce z powodu jej zachowania jest tak wielkie, że nie potrafię wyrazić tego słowami, nie dość że mogliśmy skupić się na modlitwie, to na pewno w przyszłości będziemy widzieć kolejne cuda związane z tym wydarzeniem. Bóg daje więc niż to, o co Go prosimy. Dziękuję Bogu za to, że postawił na mojej drodze ojca Łukasza, który tak pięknie posługuje, który uczy nas jak przystępować do Komunii Świętej, co się Bogu podoba, a co nie. Dużo nauczyłam się i staram się stosować. Chwała Panu.
Z Panem Bogiem
Monika