Przyśnił mi się oj. Łukasz. Przyszedł do mnie do domu. Powiedział, że przychodzi do mnie kobieta, która zostawia "dziury"..
Np. usiądzie na krzesełku, to nie ma już siedziska tylko dziura.
Powiedziałam, że to moja mama. On na to, że nie. Zastanawiam się dalej. A on stał.. Dopiero jak pomyślałam o pewnej osobie (w myślach wymieniłam jej imię), to zniknął.
To były dziury nie widoczne dla oczu. To były dziury duchowe.
Później oczyma je ujrzałam. Najgorsze były te w podłodze. Bo to były dziury do otchłani (wiadomo jakiej)
Otrzymałam ten sen, który jakby potwierdzał wcześniejsze dla mnie ostrzeżenie przed pewną osobą.